Szkoły - Ognisko Plastyczne
ralf - 2018-02-08, 21:52 Temat postu: Ognisko Plastyczne Zamieszczam opowiadanie Jolanty Tacakiewicz-Lipińskiej, w którym autorka porusza temat dziejów Ogniska Plastycznego w Nysie, w tym ludzi związanych z tą placówką. Opowiadanie nosi tytuł "Aleja zasłużonych". Jego treść publikuję tutaj za osobistą zgodą autorki. Na końcu posta znajdują się fotografie, które autorka załączyła do opowiadania.
"Wcale mi nie do śmiechu. Pierwszy lipiec to dla mnie zawsze smutny dzień, mimo, prawie pół wieku temu po raz pierwszy stanęłam na ślubnym kobiercu…, ale niestety też, to dzień w którym zginął w Tatrach mój kuzyn Leszek …i najtragiczniejszy, odszedł mój synek Tomek. Muszę się zmuszać, aby ten dzień zatrzeć w pamięci, co z kolei powoduje u mnie wyrzuty sumienia. Ale, żeby żyć, czasami trzeba nie sięgać pamięcią wstecz, bo te dwa ostatnie wydarzenia zaćmiły mi dobre wspomnienia i nastrajają mnie przygnębiająco. Przez to błądzę myślami po cmentarzu, na którym dzisiaj odnajduję tak wielu znajomych, kiedyś znajomych. I co raz więcej jest ich tam, niż w realnym życiu.
Kilka dni temu w niewielkim gronie znajomych, pożegnaliśmy na nyskim cmentarzu Zosię Pikułową. Zosia to ikona dawnego Ogniska Plastycznego w Nysie. Tego jeszcze przy Bohaterów Warszawy 5. Pracowała w nim, prawie od samego początku jego istnienia, najpierw, jako sekretarka, a na emeryturze prowadziła przez wiele lat kasę zapomogowo-pożyczkową.
Nikogo z obecnej dyrekcji nie było na pogrzebie.
Ale trzeba by zacząć od początku. Ognisko Plastyczne w Nysie powstało, gdy małżeństwo Kamińskich na apel Ministra Kultury i Sztuki, osiedliło się w Nysie, gdzie wspólnymi siłami rozpoczęli organizowanie struktur Państwowego Ogniska Plastycznego. On Józef [zał.1 - przyp. ralf], prawnik z zawodu, ona Mieczysława [zał.2 - przyp. ralf] właśnie skończyła Akademię sztuk pięknych w Krakowie, wraz z takimi sławami jak Franciszek Starowieyski, Marian Konieczny, Włodzimierz Kunz, Andrzej Wajda, Konrad Srzednicki. Tak między innymi piszą o niej na stronie nyskiego muzeum:
Kamińscy w Nysie stworzyli także swój dom w którym przyszły na świat ich dzieci, Krzysztof i Monika. Według wspomnień męża Artystki, dom ten był pełen ciepła, otwarty na licznych i często goszczących przyjaciół, kolegów i profesorów z czasów studiów. Kamińska na co dzień zajmowała się pracą wognisku plastycznym będąc cierpliwą, wyrozumiałą nauczycielką, wieczorami oddając się własnej działalności artystycznej w zaciszu domowej pracowni. Angażowała się też w inne projekty służące ochronie zabytków a także edukacji dzieci i młodzieży. Była nauczycielem w Pomaturalnym Studium Artystycznym i adiunktem w Oddziale Zamiejscowym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Po powstaniu Uniwersytetu Opolskiego była kierownikiem pracowni rysunku w Instytucie Sztuki. Bardzo aktywnie działała w Związku Polskich Artystów Plastyków, będąc przewodniczącą sekcji grafiki oraz przewodniczącą sądu koleżeńskiego. Przez wiele lat pełniła funkcję doradcy artystycznego Miejskiej Rady Narodowej w Nysie. Jej inicjatywą było powołanie wNysie Komisji do Spraw Estetyki, która dbała o zachowanie zabytków miasta, zajmując się odbudową miasta z zachowaniem jego historycznego charakteru idawnego piękna.
Ale Miecia, bo tak do niej mówiliśmy, była przede wszystkim niezwykle życzliwym człowiekiem, pełnym ciepła i wyrozumiałości. A przy tym znakomita graficzka. W Ognisku prowadziła zajęcia ze starszą młodzieżą na paterze budynku i na trzecim piętrze pracownie tkactwa z młodymi i starszymi słuchaczami. Sama też tkała znakomite gobeliny.
Przez pracownie Ogniska przewinęli się, jako nauczyciele wspaniali artyści. Poczynając od męża Zosi, czyli Franka Pikuły. Tak o nim jest napisane na stronie internetowej jemu poświęconej:
Franciszek Pikuła urodził 1922 roku w Jeżowem. Do 20. roku życia mieszkał w miejscowości Małyńsk na Wołyniu. Okres II wojny cała rodzina trafiła do obozu w Dachau, a następnie na roboty przymusowe do Ingolstadt, gdzie Franek pracował w cementowni. Wolnym czasem malował obrazy i liczne akwarele. Niemcy dostrzegli jego zdolności i zaproponowali mu kształcenie artystyczne we Włoszech, w zamian za przyjęcia niemieckiego obywatelstwa. Odmówił. …Po powrocie z Niemiec zamieszkał w Oleśnicy i rozpoczął naukę w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Studia ukończył jednak w Krakowie na Akademii Sztuk Pięknych, na wydziale malarstwa. W 1954 roku otrzymał dyplom i stypendium osiedleńcze Ministerstwa Kultury i Sztuki. Zamieszkał w Opolu, gdzie pracował w Państwowym Ognisku Plastycznym. Tam też poznał swoją przyszłą żonę – Zofię. … Za mieszkaniem w 1957 r. przeprowadził się z żoną do Nysy, gdzie został nauczycielem w Państwowym Ognisku Plastycznym … W 1967 roku został kierownikiem muzeum w Nysie. Kierując placówką dokonał remontu zrujnowanego Pałacu Biskupiego, do którego zostało w 1986 przeniesione muzeum. Rok później Franciszek w „nagrodę” za ogrom pracy i całkowite poświęcenie dla stworzenia muzeum, otrzymał wypowiedzenie z pracy i odszedł na emeryturę.
Franek jednocześnie tworzył, a należał do ówczesnej, tak jak i Mietka, czołówki opolskich artystów. Był malarzem, rzeźbiarzem i grafikiem.
W tym Ognisku Plastycznym jakiś czas prowadziła zajęcia z tkactwa pani Halina Gocyła-Kocyba, bowiem była po Wydziale Tkactwa Artystycznego Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Na początku lat sześćdziesiątych przeniosła się do Bielska-Białej i tam pracowała w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych. W tym mieście jej mąż Tadeusz Kocyba Kompozytor, związał się ze Studiem Filmów Animowanych. Absolwent PWSM w Katowicach, autor muzyki do 160 filmów animowanych w tym do wielu odcinków przygód Bolka iLolka iBaltazara Gąbki. Wspólnie zZenonem Kowalskim stworzył muzykę do pełnometrażowego filmu pt "Porwanie wTiutiurlistanie".
Swoje pierwsze samodzielne, pedagogiczne kroki na deskach Ogniska stawiał Piotr Grabowski:
… z wyróżnieniem ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie w 1957 r. W latach 1957–1973 pracował w Nysie a później w Państwowym Ognisku Kultury Plastycznej w Opolu, jako pedagog, a od 1959 r. współpracował z CEPLiĄ. Pełnił funkcję kierownika artystycznego a w latach 1991–2002 był jej prezesem.
Znakomity malarz i serdeczny kolega.
W tym samym czasie do Nysy przyjechał Zenon Henryk Rachfalski - polski Francis Bacon. Studia artystyczne ukończył w 1955 roku na ASP w Krakowie. W 1957 roku zostawił Nysę dla Opola, gdzie kontynuował pracę pedagogiczną.
W 1969 roku z pracy w Ognisku odeszła Joanna Domaszewska. Prowadziła zajęcia z ceramiki i teatrzyk kukiełkowy. Znakomita rzeźbiarka, wspaniały człowiek. Ale dopiero dzisiaj dowiedziałam się, że:
Joanna Domaszewska - dama, Orderu Virtuti Militari oraz Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski. Gdy zaczęła się wojna, Joanna Domaszewska miała zaledwie 14 lat. Urodzona w Lesku, w 1939 roku zamieszkiwała Stare Siole, tam właśnie została zaprzysiężona i rozpoczęła służbę kraju. Była 14-letnią łączniczką Gdy nastąpił koniec wojny, zamieszkała w Krakowie, gdzie ukończyła szkołę artystyczną. Poszukiwana przez UB wyjechała do Wrocławia gdzie kontynuowała naukę. Dyplom obroniła w 1952, w tym też czasie (od 1949) była młodszym asystentem na wydziale Rzeźby Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Po ukończeniu studiów, wciąż prześladowana za działalność konspiracyjną, przeniosła się do Nysy, gdzie pracowała w Ognisku Plastycznym. W latach 70. wróciła do Wrocławia i pracowała w Państwowym Ognisku Kultury Plastycznej. Wykonała szereg rzeźb, tablic upamiętniających oraz pomników, które znajdują się w Opolu, Nysie, Wrocławiu, Częstochowie i Zielonej Górze.
Jej projektu jest opolski pomnik Lompy. A w naszym muzeum stoi duża makieta średniowiecznej Nysy również zrobiona przez tę artystkę.
Józef Piotr Lompa 1797-1863 – górnośląski działacz, poeta, tłumacz, publicysta – współpracownik wielu ówczesnych pism, prozaik, pionier oświaty ludowej oraz etnografii na Śląsku. Prekursor procesu polskiego odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku oraz autor polskich podręczników szkolnych.
Po wyjeździe Joasi Domaszewskiej z Nysy rozpoczął się drugi etap Ogniska. Ze "starych" nauczycieli została tylko Mietka. Ja zaczęłam pracę w tej placówce w 1970 roku. Na zdjęciu [zał.3 - przyp. ralf] widać jak prowadzę rodzinkę, aby jej zademonstrować pracownię ceramiki. Mój syn jeszcze nie miał roku. Pracowałam tam do 1979 roku.
Rok, albo dwa później Józef Kamiński ściągnął do Nysy Staszka Białogłowicza, dzisiaj profesora belwederskiego rzeszowskiego Uniwersytetu.
Staszek chyba dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych przeniósł się do Rzeszowa.
Mniej więcej w tym samym czasie w Nysie zjawiła się Jolanta Dorszewska, malarka po Uniwersytecie toruńskim. Nie pamiętam, kiedy wyjechała na stałe do Niemiec. W połowie lat siedemdziesiątych w paczkowskim Ognisku pracować zaczął Ryszard Ziółkowski, po poznańskim PWSSP. Świetny kolega, trochę malarz, trochę rzeźbiarz, niezrównany organizator.
Józef Kamiński, jako dyrektor Ogniska był znakomitym organizatorem i to dzięki niemu w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku placówka ta przeniosła swoją działalność do wyremontowanego domu, potocznie nazywanego Domem Komendanta - pięknego, barokowego budynku z I poł. XVIII w. W latach 1743-1873 siedziby pruskiej komendantury twierdzy, a w latach 1915-1945 miejsce muzeum. W czasie wojny budynek ten został jak większość domów w Nysie wypalony i zrujnowany.
Również niebywałym jego zaangażowaniem została odremontowana jedna kamieniczka w rynku Paczkowa, gdzie przeniosło się tamtejsze Ognisko Plastyczne, a prowadził je Ryszard Ziółkowski. Tak powstał Dom Plastyka gdzie oprócz sal lekcyjnych była mała galeryjka a w piwnicy mała kawiarenka. Ryszard od wielu lat w tym miejscu organizował plenery ceramiczne, na których gościł oprócz Polaków, artystów z Meksyku, Węgier, Czech i chyba Niemiec. Była to niezwykła wręcz promocja Paczkowa zwanego polskim Carcassonne.
Niestety, wszystkie te działania poszły na marne, bo Dom Plastyka został przekazany w inne ręce i skończyła się możliwość organizowania międzynarodowych plenerów.
Twórca tych Ognisk Plastycznych, ówczesny dyrektor - Józef Kamiński, ściągał do Nysy plastyków, dając im i pracę i mieszkania. Dzięki jego staraniom w nowo budowanych blokach powstały trzy pracownie plastyczne. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku każdy z artystów miał swoją, czyli Mietka, Joasia i Franek. Potem ja weszłam na miejsce Joasi. Odstąpiłam ją, może nazbyt pochopnie, nowemu pokoleniu.
Przeprowadzka Ogniska do Domu Komendanta to trzeci okres działalności tej placówki. Ale to już inna bajka, w której nie uczestniczyłam i niech piszą o niej młodzi… właściwie też już niemłodzi. Młodzi to całkiem mi obcy czwarty okres działalności Ogniska Plastycznego w Nysie".
|
|
|