|
Forum Historii Nysy
Serwis społecznościowy poświęcony historii miasta Nysa
|
65 lat temu rozpoczęła się tragedia w Nysie |
Autor |
Wiadomość |
ralf
Administrator
Dołączył: 07 Lis 2017 Posty: 3092 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2019-09-01, 17:11 65 lat temu rozpoczęła się tragedia w Nysie
|
|
|
Zamieszczam artykuł autorstwa Bernwarda Trouw pt. „Vor 65 Jahren begann die Neisser Tragödie” („65 lat temu rozpoczęła się tragedia w Nysie”), który ukazał się w czasopiśmie „Neisser Heimatblatt” nr 262 z kwietnia 2010 r., wydawanym przez Nyskie Stowarzyszenie Regionalno-Kulturalne (Neisser Kultur- und Heimatbund e.V.) w Hildesheim w Niemczech. Tekst z języka niemieckiego przetłumaczyła Aleksandra Narewska.
Nyscy rodacy wspominają ucieczkę i wypędzenie w 1945 roku:
Raporty o ucieczce i wygnaniu kryją w sobie niebezpieczeństwo: słowa o tych strasznych wydarzeniach zbyt łatwo stały się pustymi sformułowaniami które wciąż są powtarzane i które dają jednocześnie odczuć, że są odbiegają od rzeczywistości. Tego czego doświadczyli i co przeżyli nasi rodacy w latach 1945 i 1946 nie da się wyrazić słowami i mimo to - jak powiedział wybitny polityk - istnieje obowiązek aby te przeżycia i doświadczenia przekazać przyszłym pokoleniom. Ten oto artykuł ma na celu jeszcze raz przypomnieć w jaki sposób przed 65 laty mieszkańcy Nysy z miasta i jej okręgu przeżyli początek swojej osobistej katastrofy:
Październik 1944 roku. Armia Czerwona dociera do Prus Wschodnich. Miliony Niemców uciekają. Pierwszymi którzy byli ewakuowani przed nadjeżdżającym frontem było około 120 000 Niemców znad rzeki Niemen. Na Śląsku pierwsza wielka fala ucieczki rozpoczęła się na początku 1945 roku.
Ucieczka i wygnanie z miasta Nysa i jej okręgu:
Według notatek z pamiętnika Grety Hoffmann, która do 17 marca 1945 r. pozostała w Nysie społeczeństwo odczuwało w pierwszych dniach stycznia zbliżające się zagrożenie ale nie miało jeszcze żadnych poważnych planów ucieczki lub ewakuacji. Jeszcze dnia 23.01.1945 r. Grete Hoffmann pisze:
"Miejmy nadzieję, że naszej ukochanej Nysie zaoszczędzony będzie ten ciężki los."
Dalsze zapisy z pamiętnika Grety Hoffmann z pierwszych dni stycznia:
19.1. Z całego Górnego Śląska nadchodzą uchodźcy z Olesna (Rosenberg), z Dobrodzienia (Guttentag), z Katowic (Kattowitz), z Kluczborka (Kreuzburg) itd. Wiele kobiet przychodziło z sankami na które pakowały swoje dzieci i bagaże....
20.1. Coraz więcej uchodźców dociera do Nysy ze wszystkich możliwych górnośląskich miejscowości. We wczesnych godzinach wieczornych miasto można było przyrównać do obozu wojskowego, auto toczyło się na auto, całe zapakowane walizkami, łóżkami itd. Po południu do rodziny Todt przyszła młoda żona burmistrza Kędzierzyna (Heydebreck), z Opola do Nysy na pieszo! To trzeba sobie wyobrazić!
23.1. Wciąż ruch uchodźców zalewa miasto...pojazdy rolnicze, zapakowane do pełna skrzyniami, walizkami, łóżkami, między którymi siedzą ludzie...
Dopiero 24 stycznia stan stał się naprawdę poważny dla mieszkańców Nysy:
24.1. Godzina 12 w południe.
Teraz chodzi także o Nysę. Dziś rano gdy jeszcze leżałam w łóżku było słychać huk armat. W pracy krótkie przesłuchanie personelu o godzinie 11. Trzeba się wyprowadzić z Nysy. Kierunek? Każdy dokąd chce. Połączenia komunikacyjne? Żadne! Na pieszo, aby nie zamarznąć na otwartych pojazdach.
Własne wspomnienia:
Mnie jako autorowi tego artykułu - wtedy 10-letnim dziecku - godziny spędzone w schronie przeciwlotniczym na początku stycznia przy ulicy Kramarskiej (Kramerstrasse) oczywiście pozostały w żywych wspomnieniach, jednak bomby jeszcze nie uderzały w Nysę. Z rozmów moich rodziców (mój ojciec wrócił z Mińska, był dozorcą na dworcu w Nysie) my dzieci zrozumieliśmy, że codziennie tysiące uchodźców w przepełnionych pociągach przejeżdżało przez Nysę albo w niej wysiadało.
Jednak wtedy nadszedł 26 stycznia 1945:
O godzinie 3 rano nas dzieci obudzili rodzice. Ojciec spieszył się z dworca do domu: pociąg do Magdeburga miał być gotowy do odjazdu o godzinie 5, stamtąd jakoś dalej miał jechać do Hildesheim, gdzie mieszkali jeszcze moja babcia i rodzeństwo taty. Nie pamiętam już wspólnego pakowania w pośpiechu tylko te znienawidzone długie pończochy których musiałam ubrać 2 warstwy i jakoś zawiązać na "kaftaniku". Szczerze mówiąc sytuacja ta była dla mnie ciekawa i interesująca. Każde dziecko dostało plecak na plecy, moja mała siostra nie wypuszczała z ręki swojej lalki, a rodzice dźwigali ze sobą wielki kosz podróżny w którym jak się później dowiedziałam była prawie sama bielizna i pościel. Kiedy daleko od dworca na bocznym torze wsiedliśmy do pociągu (o którym właściwie miała nie wiedzieć żadna osoba postronna) był on już prawie pełny. Ojciec jakoś nas "zapakował", on sam miał zostać w Nysie.
Pozostałe raporty z ucieczki:
3 lutego 1945
Hfrd. Dieter Asner: Ucieczka z Nysy
Mieszkaliśmy na ulicy Kościuszki 7 (Königstrasse) w Radoszynie (Friedrichstadt). W nocy z 2 na 3 lutego 1945 około godziny 23 rozległ się dzwonek do drzwi naszego mieszkania. Stał w nich mężczyzna i powiedział: ,,Spakujcie Państwo szybko swoje najważniejsze rzeczy. Za pół godziny odbierze was ciężarówka zakładów miejskich ÜWO i zawiezie was w bezpieczne miejsce”. Firma w której pracował mój ojciec aż do polskiej kampanii wrześniowej również oddała swoim członkom ciężarówki do dyspozycji. Nikt nie miał pojęcia dokąd miały jechać...
16 marca 1945
Peter Schiller relacjonuje:
Był 16 marca 1945 r. W Nysie panował wielki niepokój. Po zmroku miały rozpocząć się ostatnie ewakuacje. Również nasza ulica Stefana Żeromskiego (Pedewitzstrasse) brała w tym udział... Miejscem spotkania był kościół przy dzis. ul. Rodziewiczówny (Heilig Kreuz), godzina 18. Ogólnym kierunkeim były: Neumühl (Zamłynie), Kupferhammer (Miedniki), Baucke (Buków), Kalkau (Kałków) i Widnawa (Weidenau). Mój ojciec był w tym czasie jeszcze w Rosji, tak więc mama była z nami dziećmi zdana we wszystkim sama na siebie. Za pół godziny ciężarówka zatrzymała się i było słychać głośne wołanie, miasto się pali. Rzeczywiście krótko przed tym było widać na niebie "choinki" i nie dało się nie słyszeć głośnego buczenia bombowców...
16 marca 1945
Rudolf Botta: Wygnanie z Jędrzychowa (Heidersdorf)
Wskutek powtarzających się ciężkich ataków Rosjan na miasto Nysa w wyniku zarządzenia kierownictwa okręgu miasta w dniu 16 marca 1945 około godziny 23 miała nastąpić ewakuacja mieszkańców gminy Jędrzychowa (Heidersdorf) w zamkniętej kolumnie z zaprzęgniętym furgonem przez Wysoki Jesionik do Czechosłowacji. Droga ucieczki wiodła przez miejscowości: Goświnowice (Giessmannsdorf), Wójcice (Woitz-Eichenau), Brzezinę (Klein-Briesen), Białą Nyskę (Bielau), Morów (Mohrau), Koperniki (Köppernig), Naasdorf (Nadziejów), Kijów (Kaindorf), Sławniowice (Gross-Kunzendorf), Jesionik (Freiwaldau) ... Sorbitz, Stremowitz, tutaj rodziny wraz ze swoimi końmi i pojazdami były kierowane do okolicznych miejscowości. Rodzina Langer przybyła do miejscowości Pieschnitz, rodzina Schinke do miejscowości Rebnik...
W maju 1945 wróciliśmy. Pod wpływem wyzwisk ze stron czeskiego społeczeństwa 18 maja 1945 r. zostaliśmy odprowadzeni przez przełęcz przy mieście Nachod przez granicę do Jędrzychowa (Heidersdorf) ... 10 czerwca 1946 r. gmina Jędrzychów (Heidersdorf) została ostatecznie wysiedlona przez Polaków ze swojej ojczyzny. Zostaliśmy załadowani do wagonów dla bydła i wywiezieni na zachód.
ogłoszenie.jpg
|
|
Plik ściągnięto 49 raz(y) 2,38 MB |
|
_________________ Zapraszam do: Muzeum w Nysie // Neisser Kultur- und Heimatbund e.V. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
phpBB by
przemo
Strona wygenerowana w 0,126 sekundy. Zapytań do SQL: 11
|