|
Forum Historii Nysy
Serwis społecznościowy poświęcony historii miasta Nysa
|
Emil Neufeldt i jego historia |
Autor |
Wiadomość |
ralf
Administrator
Dołączył: 07 Lis 2017 Posty: 3085 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2023-05-14, 18:02 Emil Neufeldt i jego historia
|
|
|
Zamieszczam historię rodziny Neufeldtów, mieszkających przed wojną w Nysie, w tym przede wszystkim losy patriarchy - Emila Neutfeldta (1873–1949), jego żony Marianny oraz ich dzieci. Dzieje te przedstawiła na swojej stronie internetowej Trish Strebel Mercer - prawnuczka Emila i Marianny, która obecnie mieszka w USA i jest pisarką. Autorka spisała te dzieje na podstawie dziesiątek stron wspomnień, zapisanych odręcznie na żółtym papierze przez jej matkę - Yvonne Neufeldt Strebel, a także na podstawie przeprowadzonych z nią wywiadów oraz zachowanej przedwojennej korespondencji rodzinnej. Yvonne sama poprosiła o to córkę, mówiąc jej: "Zbierz to kiedyś wszystko razem, ułóż jak należy i podziel się tym z kimkolwiek. To ważne, by ludzie o tym pamiętali". Z jej obszernego opracowania wybrałem tylko te części, które wydawały mi się najważniejsze z punktu widzenia historii Nysy, gdzie rodzina mieszkała od 1919 roku. W tekście pozwoliłem sobie na dokonanie paru merytorycznych korekt, o których na bieżąco informowałem Trish. Chodzi przede wszystkim o identyfikację i lokalizację miejsc przedstawionych w opracowaniu.
Osoby szerzej zainteresowane historią całej rodziny Neufeldtów, odsyłam do strony autorstwa wspomnianej Trish Mercer, pod linkiem: www.neufeldtstrebelhistory.com
Fotografie, na których widnieją przedstawione w tej historii osoby, zamieściłem na końcu posta. Nad każdym ze zdjęć znajduje się jego opis. Więcej fotografii można znaleźć na ww. stronie.
"Historia Emila Neufeldta"
Na podstawie: neufeldtstrebelhistory.com
Tłumaczenie i opracowanie: ralf
Emil Neufeldt urodził się 27 listopada 1873 roku w Stronau w ówczesnym powiecie Bromberg (Bydgoszcz). Ojciec Emila był Niemcem, a jego matka Polką. Emil dorastał więc w rodzinie dwujęzycznej. Miał czworo starszego rodzeństwa - trzech braci i siostrę. Ojciec pracował jako strażnik leśny i rodzice wiązali nadzieje, że ich najmłodszy syn pójdzie w ślady swojego ojca lub że zostanie rolnikiem, tak jak to było w tradycji rodzinnej. Jednak Emil chciał zająć się inżynierią i procesami produkcyjnymi.
W 1896 roku Emil poślubił kobietę o nazwisku Marianna Gordon, która urodziła się w Trischin (Tryszczyn), w tym samym powiecie co Emil (Bromberg). Matka Marianny była w pełni Polką. Zatem Emil i Marianna znali oba języki - niemiecki i polski. U Marianny był w języku niemieckim słyszalny lekki akcent polski. Młodzi pobrali się w miejscowości Wtelno koło Tryszczyna i zamieszkali w Bromberg. W roku 1898 urodził im się syn Paul Hilarius, a rok później (1899) córka Helene (zwana Lene).
W wieku ok. 26 lat Emil rozpoczął długą i znakomitą karierę w przemyśle cukrowniczym. Na pewno już w 1900 roku był zatrudniony w fabryce tego sektora. W ówczesnym okresie produkcja buraków cukrowych była główną gałęzią rolnictwa w Niemczech i w Polsce, a w całym regionie działały dziesiątki fabryk wyciskających z buraków sacharozę, by ją wysuszyć i sprzedać jako cukier. Produkt szedł na całą Europę. Importowana trzcina cukrowa z Hawajów była droga, więc dużym dobrodziejstwem był fakt, że buraki cukrowe rosły w Prusach/Niemczech.
Pod koniec życia Emil był znany i opiewany w kilku krajach jako wielki wynalazca i inżynier. W ciągu kilkudziesięciu lat stworzył i opatentował wiele wynalazków, które usprawniły przemysł cukrowniczy. Jeden patent został nawet zarejestrowany w USA, kiedy Emil mieszkał jeszcze w Brombergu. Emil nigdy nie uczęszczał na studia. To, że artykuły pisane w późniejszym okresie jego życia głosiły, że ukończył studia, było dla niego źródłem cichego wstydu, ale nigdy nie prostował tych błędnych informacji. Jego rodzice nie chcieli, żeby chodził na studia. Mimo to stał się jednym z jej największych innowatorów fabryk cukru. Miał do tego naturalny talent.
Jak podaje jeden z artykułów, w 1900 roku w cukrowni w Nieżychowie, instalowano nowo dostarczoną maszynę do prasowania wysłodków (niem. Schnitzelpresse), ale maszyna nie działała. Inżynierowie majstrowali przy niej, próbowali wielokrotnie usunąć usterkę, ale mimo to maszyna nadal nie działała, jak należy. Emil obserwował i analizował brak postępu inżynierów. Potem kiedy nie mogli już nic wymyślić, przedstawił im kilka swoich zaleceń. I dzięki tym właśnie zaleceniom, prasa w końcu zaczęła działać. Tak zaczęła się kariera Emila jako inżyniera i projektanta w przemyśle cukrowniczym.
Wkrótce Emil został zatrudniony jako inżynier zajmujący się prasami do wysłodków i odniósł w tym ogromny sukces, kierując się tym, czego nauczył się jedynie w miejscu swojej pracy. Najwyraźniej miał do tego dar i wiedział, że nie jest przeznaczony ani do pracy w lesie, ani do pracy na farmie, tak jak widzieli to wcześniej jego rodzice.
Jego pierwszy patent na maszynę pojawił się kilkanaście lat później, w 1912 roku. Tworzenie wynalazków, patentów i rewolucjonizowanie przemysłu cukrowniczego zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, Emil kontynuował aż do 67 roku swojego życia, czyli do 1941 roku. I nawet jeszcze wtedy nie zaprzestał całkiem pracy na rzecz przemysłu. I wszystko to, bez wykształcenia wyższego. Był to człowiek całkowicie samodzielny, spostrzegawczy i w naturalny sposób potrafiący rozwiązywać problemy. To, czego brakowało mu w wykształceniu, z nawiązką nadrabiał zaradnością i ciężką pracą. Podczas swojej ponad 40-letniej kariery został wysłany do 54 cukrowni w regionie, aby zainstalować swoje wynalazki, sprawdzić, co można poprawić, a także zaprojektować coś nowego, tak by zwiększyć wydajność przemysłu cukrowniczego.
W grudniu 1902 roku Emilowi urodziła się druga córka - Hedwig Klara, którą nazywano Hedel. Dwa lata później (1904) narodził się drugi syn - Roman, który zmarł, gdy był jeszcze mały. Po nim przyszedł na świat jeszcze jeden syn, który zmarł podczas porodu lub na krótko po nim i nigdy nie został nazwany. Emil i Marianna obdarzali swoje dzieci miłością i uwagą.
Paul poszedł w ślady ojca i kontynuował naukę na studiach inżynierskich, by w końcu ukończyć szkołę wyższą w Mittelwalde w Saksonii na kierunku inżynieria mechaniczna.
Neufeldtowie kochali miasto Bromberg, ale po I wojnie światowej, w 1919 roku polityka Niemiec uległa zmianie. W wyniku postanowień Traktatu Wersalskiego, niemieckie miasto Bromberg zostało oddane Polsce. Gdy tylko podpisano ten traktat, Emil i Marianna wiedzieli, że muszą wyjechać. Marianna była Polką, a jej mąż i dzieci byli Niemcami, co wynikało też z ich podstawowego języka. Nadchodziły spory, a oni wiedzieli, że powinni się znaleźć w miejscu bardziej niemieckim.
Rodzina wyjechała z Bromberga w 1919 roku, tuż przed oficjalnym przekazaniem tego miasta Polsce. Na szczęście Emil miał gdzie zabrać swoją rodzinę. Wielu Niemców nie miało. Neufeldtowie udali się 250 mil na południe, do niemieckiej Nysy. Małżeństwo bardzo kochało Bromberg i było rozczarowane, że musi go opuścić. Przyjechali do Nysy tylko dlatego, że tamtejsza fabryka - Weigelwerk AG - dała Emilowi świetną ofertę pracy, której nie mógł odrzucić.
Emil zdawał sobie sprawę, że ta przeprowadzka w zmieniającej się wówczas sytuacji politycznej, jest najlepszym rozwiązaniem dla jego dzieci, które stawały się dorosłe. W 1919 roku Paul miał 21 lat, Lene 19, a Hedel 17. Bezpieczniej było dla nich znaleźć niemieckich małżonków niż polskich.
Serce Emila pozostało jednak w Brombergu i zabierał tam rodzinę w odwiedziny tak często, jak to było możliwe. Jako podróżujący inżynier zatrzymywał się tam zawsze, gdy tylko był w jego okolicy.
Paul Thomas, kolega Emila z Nysy, który bardzo go podziwiał, podał o nim kilka informacji: "był odnoszącym sukcesy inżynierem przemysłu cukrowniczego, odpowiedzialnym za budowę maszyn w Weigelwerk AG, fabryce, która rozprowadzała swoje maszyny do ponad 50 cukrowni w całym regionie. Często podróżował po Niemczech i Polsce, aby nadzorować instalację tych maszyn i był wysoce szanowany zarówno przez przyjaciół, jak i wrogów".
Neufeldtowie kupili w Nysie mieszkanie. Zakupu dokonano od rodziny Rudolfów, która miała dwóch synów, nieco starszych od córek Neufeldtów. Niestety trudno jest jednoznacznie stwierdzić, o które zabudowanie chodzi. Nyskie książki adresowe z lat 1929-1939 podają, że Emil Neufeldt (inżynier) mieszkał w Nysie kolejno pod trzema różnymi adresami: Entzmannstrasse 5 (ul. Zjednoczenia) w 1929 r., Zollstrasse 35 (ul. Celna) w 1935 r. oraz Neustädterstrasse 18 (ul. Prudnicka) w 1939 r.
W każdym razie, na parterze wspomnianego zabudowania mieścił się sklep spożywczy, a znajdujące się nad nim trzy piętra zostały podzielone na mieszkania. Emil i Marianna zajęli całe drugie piętro, łącząc dwa mieszkania w jedno. Dało im to dwa wejścia od frontu, naprzeciwko siebie oraz tylne drzwi przy kuchni, przeznaczone dla dostaw (ze sklepu spożywczego, od rzeźnika itp.). Było to przestronne i wygodne mieszkanie. Neufeldtowie mieli trzy sypialnie, jedną dla Emila i Marianny, jedną dla Lene i Hedel oraz jedną dla Paula.
Był tam też dobrze umeblowany salon. Ściany były licowane drewnem orzechowym, a na środku pomieszczenia stał owalny stół, otoczony wygodnymi tapicerowanymi krzesłami i kanapą. Jeden kąt przeznaczony był do palenia i stał tam stolik z czarnego marmuru oraz kilka krzeseł dla tych, którzy chcieli odpocząć przy paleniu (Emil lubił palić fajkę). W pokoju znajdowała się również duża półka na książki, zamykana szklanymi drzwiami.
Osobny, duży pokój dzienny pełnił również funkcję jadalni. Ściany w tym pokoju były wyłożone drewnem wiśniowym. Po jednej stronie pomieszczenia stał stół jadalny z krzesłami. Przy oknie stała kanapa, z której można było podziwiać widok na ulicę, a w przytulnym kąciku do czytania znajdowała się kolejna kanapa. W pobliżu pieca ceramicznego stał jeszcze mały stolik i krzesła, na chłodne wieczory.
Emil szybko zyskał w Nysie reputację nie tylko utalentowanego wynalazcy i inżyniera, ale także przydatnego "człowieka-złotej rączki". Wszyscy w okolicy wiedzieli, że jeśli coś nie działa, mogli zadzwonić do pana Neufeldta, a on przyjeżdżał i naprawiał to za darmo. Często też pomagał miejscowym siostrom katolickim w utrzymaniu budynków. Zaprzyjaźnił się z matką przełożoną, która często odwiedzała dom Neufeldtów w nadziei przekonania Emila do przejścia na katolicyzm. Ale Emil był protestantem i tak naprawdę nie praktykował tej religii. Nie interesował go katolicyzm ani żadne inne wyznanie. Niemniej Emil, choć nie interesował się religią, wierzył w Boga.
Mimo że Emil preferował Bromberg, to Nysa okazała się dobrym miejscem dla jego rodziny. To tutaj jego córki kończyły edukację i znajdowały mężów w burzliwych, wczesnych lat dwudziestych. Podczas gdy ich najstarszy syn Paul uczęszczał na studia, jego dwie młodsze siostry - Lene i Hedel, zakochały się w dwóch braciach z rodziny Rudolfów, czyli w synach małżeństwa, które wcześniej było właścicielami ich kamienicy w Nysie.
Helene, czyli starsza siostra, wyszła za mąż jako pierwsza, w dniu 9 sierpnia 1921 roku, mając 22 lata. Jej mężem został Alfons Rudolf, który miał wówczas 23 lata. Alfons rozpoczął karierę jako mechanik i idąc w ślady swojego teścia, został w końcu dyrektorem technicznym fabryki cukru w Ziębicach (Münsterberg).
W tym samym roku, w którym Helene przygotowywała się do ślubu z Alfonsem (1921), Hedel spotkała jego młodszego brata - Karla. Było to w ostatni dzień karnawału. Hedel miała 19 lat, a 22-letni Karl poprosił ją do tańca. Dowiedział się, że Hedel idzie później na bardziej oficjalny bal z rodzicami, więc zadbał o to, by on również był obecny, aby móc przedstawić się jej rodzicom. Potem śmiało poprosił ich o pójście z Hedel do teatru, a oni się zgodzili pod warunkiem, że towarzyszyć im będzie starszy brat Hedel, czyli Paul, który miał pełnić rolę przyzwoitki.
Był rok 1921, inflacja zaczynała rosnąć i wielu ludzi miało problemy ze znalezieniem wystarczającej ilości jedzenia. Karl, który potrzebował pomocy, stał się wkrótce gościem w domu Neufeldtów (w swoim starym domu). Jako osoba potrzebująca nie był tam sam. Emil i Marianna przyjmowali w tym czasie wielu przyjaciół, w tym jego starszego brata Alfonsa, tuż przed jego ślubem z Helene. Otóż Neufeldtowie mieli wystarczające środki finansowe aby zdobyć żywność i zadbali o to, by zatroszczyć się o tyle osób, o ile mogli.
Karl był sprzedawcą w domu towarowym Carla Bergmann'a w Rynku i chociaż Hedel nie widywała go zbyt często, poza sporadycznymi randkami przy obiedzie, zakochiwała się w nim. Emil jednak nie pochwalał tego. Zauważył jak Karl upodobnił się do swojego wuja, doktora Tannerta, który był wprawdzie dobrym lekarzem z dużą praktyką w Nysie, ale wszystkie swoje pieniądze przepuszczał na hulaszcze życie. Karl nie był wprawdzie tak rozrzutny jak jego wuj, ale nie potrafił zbytnio oszczędzać. Miał jednak tyle, że nie musiał dłużej bywać u Neufeldtów. Wtedy Emil zabronił Karlowi odwiedzać Hedel.
Mimo to Karl i Hedel w następnym roku (1922) byli już zaręczeni, choć ślub odbył się dopiero po dwóch latach w dniu 18 sierpnia 1924 roku. Małżeństwo przeprowadziło się do Wrocławia. Oboje kochali zwierzęta i kupili tam roczny bilet wstępu do zoo. Głównym powodem, dla którego Karl kupił ten bilet, była pewna małpa żyjąca w tym zoo. Otóż, gdy Karl miał 12 lat, jego szwagier - Paul Gronde, odwiedził Kamerun w Afryce, który był niemiecką kolonią i przywiózł stamtąd do domu żywą małpę, którą podarował Karlowi. Tym samym Karl został właścicielem jedynej małpy w Nysie. Później zdecydowano, że małpa zostanie przekazana do wrocławskiego zoo, gdzie Karl będzie mógł ją odwiedzać.
Syn Emila, Paul, wszedł w związek małżeński jako ostatni z jego dzieci w dniu 9 sierpnia 1926 roku. Miał wtedy 28 lat, a jego żoną została Charlotte Weisser w wieku 22 lat. Nie wiele wiadomo o jej rodzicach, ale kiedy Charlotte się urodziła (1904), to jej rodzina mieszkała w Rynku w Nysie, pod numerem 15. Pół roku po ślubie Paula i Charlotty, w dniu 20 lutego 1927 r. urodziła im się córka. Wydawało się, że Charlotte bardzo mało troszczy się o swoją nowo narodzoną córkę, którą nazwano - Yvonne Ide Mariana. Charlotte zatrudniła nawet parę o nazwisku Koehler, by opiekowali się dzieckiem. Początkowo próbowano jakoś usprawiedliwiać jej zachowanie, ale przyszłość pokazała prawdziwą naturę Charlotty.
Paul, kończący studia podyplomowe w Mittelsalde w Saksonii, w pierwszym roku swojego małżeństwa i ojcostwa często wyjeżdżał. Odległość ponad 230 mil sprawiała, że nie mógł być często w domu. W styczniu 1928 roku, kiedy przebywał na uczelni, ciężko zachorował. Lekarz zbadał go i zalecił natychmiastowy powrót do Nysy. Współlokatorzy pomogli mu dostać się na stację kolejową, a ponieważ pociąg był zapełniony, Paul musiał stać na otwartej platformie podczas długiej jazdy do domu. Oczywiście próba stania godzinami na wietrze w środku zimy tylko pogorszyła jego stan. Kiedy przybył do Nysy, miał wysoką gorączkę towarzyszącą grypie i udał się do swojego domu, aby odpocząć pod opieką żony i córeczki. Ale gdy dotarł do domu, przyłapał żonę na czymś, co zostało opisane jako "bardzo kompromitująca sytuacja". Charlotte nie spodziewała się, że jej mąż nagle wróci z uniwersytetu i zakłada się, że Paul przyłapał swoją żonę z innym mężczyzną. Zrozpaczony i prawdopodobnie mający omamy z powodu gorączki i wyczerpania, Paul natychmiast wyszedł, kupił rewolwer i zastrzelił się 7 stycznia 1928 roku, sześć dni przed swoimi trzydziestymi urodzinami. Jego córka Yvonne nie miała jeszcze roku.
To był wstrząs i bardzo mroczny czas dla Neufeldtów. Emil i Marianna stracili ostatniego syna, swoją dumę i radość. Cała rodzina Neufeldtów była pogrążona w smutku. Co gorsza, żaden kościół nie pozwoliłby pochować Paula na swoim terenie, ponieważ Paul był samobójcą. W końcu jeden z kościołów ustąpił, zezwalając na chrześcijański pochówek, ale tylko dlatego, że Paul był oficerem podczas I wojny światowej, więc uczyniono to, mając na uwadze jego dawną służbę wojskową. Załamany i zdruzgotany Emil nie mógł zmusić się do uczestniczenia w pogrzebie swojego jedynego syna, ponieważ bał się, że zobaczy tam jego żonę, Charlotte. Nie mógł sobie wyobrazić, że stanie z nią twarzą w twarz, z przyczyną śmierci swojego syna.
Emil i Marianna oraz ich rodzina, po samobójstwie Paula, nigdy już nie byli tacy sami jak wcześniej. Paul Neufeldt, obiecujący inżynier, jedyny i najstarszy syn, nie żył. Jednak cząstka niego pozostała, była nią jego córka Yvonne.
Z uwagi na fakt, że matka Yvonne spodziewała się kolejnego dziecka z mężczyzną, który nie był jej mężem, o opiekę nad Yvonne toczyła się prawna batalia przez okres czterech lat. Z uwagi na lekkomyślne i niemoralne zachowanie Charlotty, ostatecznie sąd zatwierdził adopcję Yvonne przez jej dziadków - Emila i Mariannę.
Podczas gdy Yvonne uważała później, że Charlotte wyjechała wkrótce do innego miasta, zapisy wskazywały, że ta została jednak w Nysie. Jej pierwszy syn Horst, urodził się w dniu 27 października 1931 roku (zmarł w 2018 r.), gdy Charlotte mieszkała przy ul. Armii Krajowej (Kochstrasse 2). Kiedy Horst miał zaledwie 17 miesięcy, Charlotte urodziła kolejnego chłopca, którego nazwała Werner. Była wtedy już w nowym mieszkaniu przy ul. Wałowej (Grabenstrasse 5). Trzy lata później, w 1935 roku, urodziła czwarte dziecko - dziewczynkę o imieniu Eva Marie. Wtedy Charlotte znowu mieszkała przy ul. Armii Krajowej (Kochstrasse 2). Wyglądało na to, że stosunek Charlotte do dzieci płci żeńskiej nie zmienił się i około rok po narodzinach drugiej córki, oddała Evę Marię miejscowemu piekarzowi i jego żonie - Richardowi i Marii Elsner. Małżeństwo adoptowało formalnie Evę Marię i zmieniło jej nazwisko na Elsner.
Charlotte wyszła ponownie za mąż w 1936 roku, kilka miesięcy po oddaniu najmłodszej córki. Jej drugi mąż Gerhard Karl Schneider był od niej młodszy o sześć lat - Charlotte miała 32 lata, a jej nowy mąż 26. Gerhard prowadził restaurację. Z jakiegoś powodu adoptował jej dwóch chłopców, nadając im nazwisko Schneider w listopadzie 1936 roku.
O Charlotte nic więcej nie wiadomo, ani o jej życiu, ani nawet o tym, kiedy zmarła. Nic też nie wiadomo o jej dzieciach. Yvonne nigdy nie dowiedziała się nic więcej o swojej matce.
Chociaż Emil i Marianna mieli już ok. 60 lat, kiedy ostatecznie sfinalizowano adopcję Yvonne w 1933 roku, byli zachwyceni, że ich pięcioletnia wnuczka - ostatnia pamiątka po ich synu Paulu - bezpiecznie mieszka z nimi w Nysie.
Emil był miłośnikiem aut marki Mercedes-Benz i chociaż nie jesteśmy pewni modelu, który posiadał, to wiemy, że lubił samochody koloru ciemnoniebieskiego. Przynajmniej w jednym swoim aucie, po stronie pasażera stał mały, kryształowy wazon, wystarczająco duży, aby pomieścić 2-3 pąki róż. W latach 30. i 40. XX wieku Emil kupował nowe modele aut wspomnianej marki. Podczas II wojny światowej był jednym z nielicznych niemieckich cywilów uprawnionych do zakupu Mercedesa-Benza, prawdopodobnie ze względu na jego dawną lojalność wobec tej marki. Jego samochodem był zapewne model MB 170V.
Dla młodej Yvonne, tragedia związana z utratą jej ojca i porzuceniem przez matkę, nie były jedynymi zmaganiami, jakie musiała znosić. Jej ukochana babcia Marianna często chorowała. Cierpiała na przerost serca i często jej kostki puchły tak bardzo, że nie mogła już chodzić. W 1937 roku przewieziono ją do szpitala, ale lekarze nic więcej nie mogli dla niej zrobić, więc odesłali ją do domu. Emil, który wykonywał dla katolickich zakonnic bezpłatne prace konserwacyjne, wynajął kilka ich pielęgniarek, aby zaopiekowały się jego żoną. Były to siostry zakonne - Elżbietanki, które były również rejestrowanymi pielęgniarkami i z miłością opiekowały się Marianną oraz Yvonne, pomagając jej w odrabianiu lekcji każdego dnia, po powrocie ze szkoły. Marianna zmarła na zawał serca w dniu 28 grudnia 1937 roku w wieku 65 lat.
Emil po stracie żony miał złamane serce. Byli razem przez 41 lat. Martwił się, jak bez niej wychować wnuczkę. Dość często podróżował służbowo, wyjeżdżając na kilka dni, a nawet tygodni.
Emil potrzebował jednak nowej babci dla swojej wnuczki. Jego celem nie było znalezienie partnerki, ale po prostu kogoś dla Yvonne. I stało się to dość szybko. Zaledwie kilka miesięcy po śmierci Marianny, mieszkający w pobliżu prezes banku, przedstawił Emilowi kobietę o nazwisku Marta Lowack, która miała wtenczas 51 lat. Była piękna, stylowa i świetnie się ubierała. Marta pracowała w sklepie. Zaledwie siedem miesięcy po śmierci Marianny, w dniu 14 lipca 1938 roku Emil poślubił Martę Lowack. Wkrótce stało się jednak jasne, że jest z nim ze względu na jego pieniądze, które zapewniają jej całkiem wygodne życie.
Pod koniec lat 30. lokalna partia nazistowska postanowiła, że ich najnowszym rekrutem powinien być Emil Neufeldt, ponieważ jego wpływ na przemysł cukrowniczy i tym samym postęp Niemiec, jest nazistom potrzebny. Jednak przede wszystkim chcieli oni pieniędzy Emila. On z kolei nienawidził partii nazistowskiej, a reszta jego rodziny bała się jej, tak jak większość niemieckiego społeczeństwa i Emil nie miał zamiaru dołączać do tej partii.
Neufeldtowie znali w Nysie pewną żydowską rodzinę o nazwisku Wrinkel. Pani Wrinkel pracowała w sklepie, który Yvonne często odwiedzała. Kiedy pewnego razu witała się z kobietą, ta tylko na nią spojrzała i nic nie powiedziała. Zakłopotana Yvonne spojrzała na właściciela sklepu, szukając wyjaśnienia tej sytuacji. Powiedziano jej, że Wrinkle byli Żydami i nie wolno im było z nikim rozmawiać, ani nikt nie mógł mówić do nich.
Innego dnia, kiedy Yvonne zobaczyła córkę Wrinkel'ów bawiącą się na zewnątrz, zawołała ją, gdyż była to jej koleżanka, ale osoba dorosła, która była z Yvonne, natychmiast ją uciszyła. Yvonne nie pozwolono rozmawiać z Żydami.
Aby pomóc uratować Wrinkelów przed deportacją do Auschwitz, Neufeldtowie i wszyscy inni musieli ich ignorować. Jak się później okazało, Wrinkelowie byli jedną z nielicznych żydowskich rodzin, których nigdy nie złapano i nie wywieziono do obozu koncentracyjnego. Wrinkelowie przeżyli wojnę i zostali w Nysie.
Neufeldtowie, podobnie jak reszta społeczeństwa, nienawidzili widoku nazistowskich mundurów, ale musieli bardzo uważać, aby nie mówić tego głośno.
W 1941 roku, Emil z Martą i Yvonne przeprowadzili się na przedmieścia Nysy, do domu na ul. Krawiecką (Schneiderstrasse 34), na teren dawnej podnyskiej wsi Neuland. W miejscu tego domu stoi dziś inny dom, który nosi numer ul. Krawiecka 32. Przy domu Neufeldtów, po północnej stronie znajdowała się jeszcze szopa.
Emil przeniósł się więc bliżej swojej fabryki, tj. "Weigelwerk", ale powody tej przeprowadzki mogły być inne, takie jak ucieczka z miasta, które mogło być celem podczas wojny oraz posiadanie nieruchomości, na której możnaby uprawiać własną żywność, gdyby jej brakowało. Duży ogród z warzywami i owocami mógł utrzymać ich rodzinę.
Rodzina kupiła duży dom typu bliźniak, który stał tylko 15 minut od zakładu Weigelwerk, w którym zostały zbudowane wszystkie wynalazki i maszyny Emila, zainstalowane później w 54 cukrowniach na Śląsku i poza nim. Dom posiadał duży ogród i był dla Neufeldtów wymarzonym miejscem do zamieszkania. Wzdłuż granicy ogrodów stał biały płot.
Przy wejściu do domu znajdowała się oszklona weranda. Dębowe drzwi frontowe prowadziły do głównego holu domu z pół-łazienką. W przedpokoju znajdowała się duża szafa do przechowywania płaszczy i butów oraz duże lustro. Bezpośrednio na prawo od wejścia znajdował się pokój „muzyczny”. Neufeldtowie lubili muzykę. Stał tam fortepian, stojak muzyczny, półka na płyty, flet Yvonne i najważniejszy przedmiot muzyczny czyli gramofon. Znajdowało się tam także radio - urządzenie niezbędne i chronione. Dla przyjemności słuchania, pokój był również wyposażony w dużą kanapę, dwa fotele, stół jadalny do zaimprowizowanych posiłków lub przekąsek oraz dużą szklaną gablotę, w której trzymano porcelanę i inne bibeloty. Pokój muzyczny był także wyposażony we wnękę i wysoki na dwie kondygnacje sufit, aby poprawić akustykę.
Obok tego pokoju znajdował się salon z dużym biurkiem i telefonem. Ponieważ większość ich sąsiadów nie mogła sobie pozwolić na własny telefon, Emil pozwolił im w razie potrzeby korzystać ze swojego.
Obok salonu znajdowała się swego rodzaju jadalnia na codzienne posiłki, która służyła również jako szwalnia, gdyż stał tam stół, który wyglądał jak małe biurko, ale otwierał się ukazując maszynę do szycia. Małe drzwi w tej jadalnio-szwalni prowadziły do kuchni i spiżarni. W rzeczywistości każdy pokój miał dwoje drzwi - jedne łączyły go z głównym holem, a drugie z pokojem obok. W kuchni nie było lodówki, która w 1940 roku była czymś rzadkim. Jeśli coś naprawdę wymagało chłodzenia, to zanosiło się to do miejskiego rzeźnika i przechowywało w jego lodówce, za niewielką opłatą.
Wielkie, zakrzywione schody prowadziły do trzech ogromnych sypialni na piętrze. Największa z nich była przeznaczony dla Emila i Marty. Ich sypialnia miała dwa łóżka (zsunięte do siebie), dwie szafki nocne, dwie szafy na ubrania, duże lustro i dwie kanapy: pierwszą przy oknie, z której można było patrzeć na ich posiadłość, oraz drugą kanapę na końcu łóżek. Kolejna sypialnia z balkonem była przeznaczona dla gości. Oprócz łóżka była tam komoda, szafa, fotel, małe biurko i lustro. Ostatnia sypialnia należała do Yvonne. Poza łóżkiem stała tam szafa, w której przechowywano walizki, kanapa, szafka nocna, dwie szafy na ubrania, komoda z lustrem, duży stół z krzesłami, na których można było odrabiać lekcje, a także półki, na których było ponad 200 książek - wszystkie należące do mola książkowego, jakim była Yvonne. Dano jej możliwość wyboru sypialni i wybrała tą, ponieważ wychodziła na północ, w kierunku Nysy, a Yvonne uwielbiała patrzeć na panoramę miasta. Na tym samym piętrze znajdowała się łazienka, z wanną w osobnym pomieszczeniu obok. Pomieszczenie z wanną miało również drugie drzwi, które prowadziły na poddasze, gdzie była przechowalnia. Na tym poddaszu Emil suszył wyhodowany przez siebie tytoń, a zimą rodzina wieszała tam pranie by wyschło, choć ubrania w temperaturze poniżej zera mogły schnąć przez 4-6 dni.
Ogród był równie wspaniały i imponujący jak sam dom. Na ponad akrze ziemi Neufeldtowie uprawiali dużo owoców i warzyw. Ponieważ Emil wiele podróżował, do pielęgnacji ogrodu wynajął sąsiadów.
Neufeldtowie zatrudniali także pokojówki, zarówno mieszkając w Nysie, jak i w Neuland. Często pochodziły one z Francji. W Neuland jednak jako kucharkę zatrudnili pochodzącą ze Szwajcarii panią Hundeck.
Kury hodowane przez Neufeldtów, które pozyskali w 1940 r., dostarczały jaj i okazjonalnie mięsa, które w późniejszych latach wojny było bardzo trudne do zdobycia, zwłaszcza w miastach. Niemcy byli jednak ograniczeni co do ilości kurczaków, które mogli posiadać. Wszelkie dodatkowe kurczaki i jajka miały być przekazywane na "wysiłek wojenny". Jakiś ekonomiczny geniusz zdecydował, że każdy mieszkaniec Niemiec potrzebuje półtora kurczaka do przeżycia. Kiedy Neufeldtowie mieli mieszkającą z nimi służącą, co oznaczało, że mogli posiadać łącznie sześć kurczaków. Jednak służąca została uznana za osobę "nieuczestniczącą w działaniach wojennych" i odebrana Neufeldtom, a następnie wraz z wieloma innymi obywatelami Niemiec, zmuszona do pracy w fabryce, aby wspomóc wysiłek wojenny.
Utrata służącej oznaczała, że Neufeldtom zostało już, jako możliwych do chowu, tylko cztery i pół kurczaka. Należy zaznaczyć, że te limity i wiążące się z nimi wyliczenia, dotyczyły tylko kur, natomiast ludzie mogli mieć tyle kogutów, ile chcieli. W kurniku Neufeldtów były dwa koguty.
Osobą, która kontrolowała przestrzeganie przez mieszkańców powyższego obowiązku był pewien mężczyzna, który liczył i ewentualnie konfiskował wszelkie "nadwyżki". Jednak mieszkańcy Neulandu mieli na to sposób. Otóż ktoś znał harmonogram pracy tego mężczyzny i przekazał go mieszkańcom, którzy na czas jego kontroli ukrywali swoje "nadwyżki".
Ponieważ coraz trudniej było znaleźć mięso, około 1941/1942 roku Neufeldtowie kupili dwa króliki, a Emil powiedział Yvonne, że jest odpowiedzialna za opiekę nad nimi. Robiła to z radością i króliki szybko rozmnożyły się do 48 osobników.
Ponieważ Emil współpracował także z przedsiębiorstwami górniczymi (zapewne jako inżynier-konsultant), jako zapłatę otrzymywał węgiel, do którego wielu ludzi nie miało wówczas dostępu. Na początku wojny, począwszy od zimy 1939/1940, węgla brakowało.
Mimo że Neufeldtom powodziło się lepiej niż większości Niemców, racjonowanie zaczęło zacieśniać się także wokół nich. Emil nie mógł już jeździć swoim mercedesem do pracy, ponieważ przysługiwało mu tylko 20 litrów benzyny miesięcznie. Aby instalować swoje wynalazki w ponad 50 fabrykach cukru w różnych miejscach Niemiec, Emil musiał jeździć pociągiem. Jego kolejowe podróże spowodowały, że Marta częściej zostawała w domu z Yvonne. To były dni i tygodnie, w których Yvonne czuła się najbardziej samotna - jej dziadka nie było, a nią rządziła macocha.
Pod koniec 1944 r. Emil zwołał którąś już z kolei naradę rodzinną, na temat tego, co zrobić, gdy Niemcy ostatecznie upadną. Ważne było, aby wywieźć kobiety i dziewczęta z kraju przed przybyciem armii rosyjskiej, która swoim wrogom nigdy nie okazywała współczucia. Ewakuacja Yvonne (lat 17), jej ciotek i kuzynów, była koniecznością. Sam Emil jednak postanowił pozostać w Nysie. Biegle władał językiem polskim, co mogło się przydać, gdyż wyglądało na to, że ten obszar Niemiec stanie się częścią Polski. Emil znał także język rosyjski na tyle, by móc się porozumieć. Myślał zatem, że mógłby negocjować z Sowietami. Poza tym był potrzebny, gdyż Polacy wiedzieli, że utrzymanie przemysłu cukrowniczego jest ważne.
Co prawda, Fabryka Maszyn w Braunschweig zaoferowała 71-letniemu Emilowi dom i dobre stanowisko osoby odpowiedzialnej za inżynierię, mimo że miał już 71 lat ale Emil nie przyjął tej propozycji. Nie dlatego, że chciał przejść na emeryturę, bo taka myśl nigdy nie przyszła mu do głowy. Nie przyjął oferty, bo miał plan: gdyby został w Nysie, dobrze pracował i negocjował zarówno z Polakami, jak i Sowietami, którzy chcieli przejąć miasto i okolice, dostrzegliby jego wartość, zwłaszcza dla przemysłu cukrowniczego i zatrudnili by go. Wówczas cała jego rodzina mogłaby w końcu wrócić do Nysy.
Yvonne była już gotowa do opuszczenia domu. Z plecakiem wypchanym ubraniami i prowiantem (mogła zabrać tylko tyle, ile mogła unieść) pożegnała się z dziadkiem. To pożegnanie było niezwykle bolesne dla nich obojga, z wieloma wylanymi łzami i uściskami. Nie jest pewne, kiedy dokładnie ewakuowano Yvonne i resztę jej rodziny, ale prawdopodobnie był to początek 1945 roku.
Do Nysy wojna jeszcze nie dotarła. Niemal natychmiast po wypuszczeniu Yvonne na zachód Emil zaczął żałować tej decyzji. Powiedział wówczas swojemu przyjacielowi Paulowi Schmidtowi, że był to największy błąd, jaki kiedykolwiek popełnił, zwłaszcza gdy usłyszał o bombardowaniach w całych Niemczech i upadku kraju. Emil był pewien, że mógł wynegocjować jej bezpieczeństwo z nadciągającymi Rosjanami i zatrzymać ją przy sobie, gdzie byłby pewny, że jest bezpieczna. Wysyłanie jej tak daleko, do rozdartego wojną kraju, bez pewności czy dotrze do miejsca, w którym będzie się dało żyć, było nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Bardzo się tym przejmował. Jednak jego pierwsze myślenie i ocena sytuacji, w ciągu kilku dni po wyjeździe Yvonne, uległy w końcu diametralnej zmianie. Emil zdał sobie bowiem sprawę, że jego plany pozostania w Nysie mogły być tylko optymistycznymi mrzonkami. Armia Czerwona nie wkroczyła do Niemiec triumfalnie i pokojowo, a do Nysy weszła jak do każdego podbitego miasta, z wielką chęcią zemstą. Miasta tego nie oszczędzono. Emil słyszał opowieści, a nawet widział, co wyczyniała Armia Czerwona, która napełniona wódką zbierała dziewczęta i młode kobiety, a następnie je gwałciła.
Emil zdał sobie sprawę, że jego plan pozostania w mieście i negocjacji z Rosjanami nie zadziała i że on oraz Marta muszą wyjechać. Pod koniec wojny, prawdopodobnie w marcu 1945 r., kiedy w Nysie toczyły się najcięższe walki, Emil spakował wszystkie swoje ubrania i jedzenie, które zdołał zgromadzić, podczas gdy jego młodsza żona chwytała swoją biżuterię. Wepchnął to wszystko do swojego Mercedesa, którym nie mógł jeździć od 1940 roku. Oszczędzał jednak swoje racje benzyny i chciał wykorzystać tę niewielką ilość, którą miał, aby dostać się na południe do Czechosłowacji i do - jak miał nadzieję - bezpieczeństwa.
Nie jest jasne, jak daleko dotarli, ale gdzieś w Czechach niemiecki oficer zobaczył Emila w jego mercedesie i skonfiskował auto „na potrzeby działań wojennych”. Emil nigdy więcej nie zobaczył swojego samochodu.
Emil z Martą w lecie 1945 roku, jakimś cudem dotarli z powrotem do Nysy i Neuland, mając nadzieję, że w swoim domu znajdą trochę zasobów. Przynajmniej nadal mieli ogrody i drzewa owocowe więc wciąż mogli jeść. Jednak zamiast domu znaleźli w jego miejscu tylko krater po eksplozji i sterty gruzu. Krater był wypełniony wodą, a na niej unosił się materac jego wnuczki. Na materacu leżał martwy niemiecki żołnierz.
Podobno po ucieczce Neufeldtów z domu w Neuland, wprowadzili się do niego niemieccy żołnierze. Musiało dojść do jakiejś potyczki, w wyniku której dom został zbombardowany. Dla prawie 72-letniego Emila to było po prostu za dużo - lęk przed śmiercią i załamanie nerwowe są zrozumiałe dla mężczyzny w jego wieku, który utracił całą rodzinę i nie wiedział, gdzie się ona znajduje i czy kiedykolwiek jeszcze kogoś z niej ujrzy. Nie miał nawet domu, a jego marzenia o sprowadzeniu do niego wszystkich z powrotem, zostały rozwiane. Po drugiej stronie ulicy mieszkali przyjaciele Emila. Kiedy zobaczyli go przed jego zniszczonym domem, zabrali go do siebie i pozwolili mu tam zamieszkać razem z Martą. Ich dom był jednym z nielicznych nienaruszonych budynków w tej okolicy. Możliwe, że chodzi tu o stojący do dziś dom typu "bliźniak" przy ul. Krawieckiej 23-25, który stoi dokładnie naprzeciwko dawnego domu Neufeldtów.
Następnego dnia Emil przeszedł przez ulicę do ruin swojego domu i zaczął zbierać wszystkie nienaruszone cegły, jakie udało mu się tam znaleźć. Ostrożnie czyścił każdą z nich, układał w równych rzędach i marzył o odbudowie domu. Codziennie chodził i powtarzał tą czynność, nie tracąc nadziei na ponowne zjazdy rodzinne.
W jakiś sposób Emil dowiedział się, że jego córka Helene z jego wnuczką Christą, zostały schwytane i uwięzione na terenie obozu koncentracyjnego. Był tą wiadomością zdruzgotany i musiał ich ratować, ale czym mógł przekupić strażników, skoro nic mu już nie zostało? Nadal jednak znał język polski. W jakiś sposób (nie miał już bowiem samochodu) przedostał się do tego obozu i porozmawiał ze strażnikami. Cokolwiek powiedział, płynną polszczyzną, wystarczyło. Udało mu się przekonać strażników, by uwolnili jego córkę i wnuczkę. Zdarzenie to miało miejsce prawdopodobnie jesienią 1945 roku. Sześć miesięcy obozu odbiło się na Helene i młodej Christie. Emil zabrał je do Neulandu, by przywrócić je do zdrowia. Przypuszczalnie zatrzymali się u wspomnianych wcześniej sąsiadów, którzy mieszkali po drugiej stronie ulicy ul. Krawieckiej.
Większość Niemców, począwszy od połowy czerwca 1945 roku, została wysiedlona. Pozwolono pozostać tylko niektórym Niemcom, w konkretnym celu. Obywateli niemieckich klasyfikowano na podstawie ich „niemieckości”. Ranga „niewątpliwego Niemca” oznaczała, że taka osoba jest na wskroś Niemcem i musi wraz ze swoimi dziećmi zostać wysiedlona. Jeśli jednak ktoś został sklasyfikowany jako „niezbędny Niemiec”, oznaczało to, że posiadał umiejętności techniczne potrzebne do postawienia Polski na nogi. Emil był niezbędny, ponieważ miał wiedzę i umiejętności, aby podnieść na nogi zakład Weigelwerk. Uruchomienie przemysłu cukrowniczego było wtedy dla Polski kluczowe. Ale Emil nie dlatego starał się ponownie uruchomić zakład, że kochał Nysę, Polskę, czy swoją pracę, ale dlatego, że wciąż trzymał się nadziei, że kiedyś, w jakiś sposób, jego rodzina będzie mogła tu powrócić.
Problemy Emilowi sprawiał jednak stan jego zdrowia. Chorował na cukrzycę typu 2. Fakt, że uwielbiał swoje cygara i dobry kieliszek pilzneńskiego piwa, nie pomagał mu w tym. Jego nerki zaczynały odmawiać posłuszeństwa, ale on nadal pracował, mając nadzieję i planując rodzinne zjazdy. Ówczesna medycyna nie mogła mu jednak pomóc. Emil zmarł w dniu 21 lipca 1949 roku w wieku 75 lat, nie zobaczywszy już swoich córek, ani wnuków. Ze stosu wyczyszczonych przez niego cegieł, już nigdy nie powstał dom.
W artykule napisanym przez Paula Thomasa, który był kolegą Emila, jest wzmianka o jego pogrzebie: „Uhonorowany przez przyjaciół i wrogów, tłum żałobników złożył go na cmentarzu w Neuland, z drewnianym krzyżem zbudowanym przez stolarnię klasztoru Świętego Krzyża”. Krzyż został prawdopodobnie zamówiony przez Martę, jego katolicką żonę, która przez 11 lat ich małżeństwa, nigdy nie zdołała go nawrócić. Marta wyjechała z Nysy do Nordlingen w Niemczech, niedługo po śmierci Emila, w 1949 roku.
Hedwig Klara (ur. 1902) - druga córka Emila, zmarła w roku 1982. Helene - jego pierwsza córka (ur. 1899), odeszła w roku 1993. A jego ukochana wnuczka Yvonne Strebel (z d. Neufeldt, ur. 1927) zasnęła na zawsze w roku 2014 w USA.
[fot.1].jpg Emil Neufeldt w latach 90. XIX wieku. |
|
Plik ściągnięto 6 raz(y) 98,61 KB |
[fot.2].jpg Emil Neufeldt. |
|
Plik ściągnięto 7 raz(y) 221,49 KB |
[fot.3].jpg Rok 1942. Emil przy ul. Krawieckiej, obok domu o dzisiejszym numerze 23-25, który stał naprzeciwko domu Emila Neufeldta. Widoczny w tle większy budynek (z prawej) to dom przy dzis. ul. Borelowskiego 2, a mniejszy budynek (z lewej) to Borelowskiego 4. |
|
Plik ściągnięto 15 raz(y) 386,16 KB |
[fot.4].jpg Rok 1937 r. Marianna Neufeldt (z d. Gordon) ze swoją wnuczką Ingrid na wakacjach w Pokrzywnej w 1937 roku. To jedyne znane i podpisane zdjęcie Marianny. |
|
Plik ściągnięto 6 raz(y) 448,55 KB |
[fot.5].jpg Marta Lowack. |
|
Plik ściągnięto 4 raz(y) 146,16 KB |
[fot.6].jpg Wczesne lata 20. XX wieku. Paul Neufeldt. Jego jedyne zachowane zdjęcie. |
|
Plik ściągnięto 8 raz(y) 425,31 KB |
[fot.7].jpg Yvonne w wieku ok. 1 roku. |
|
Plik ściągnięto 11 raz(y) 487,02 KB |
[fot.8].jpg Yvonne w wieku ok. 12-13 lat. |
|
Plik ściągnięto 10 raz(y) 208,2 KB |
[fot.9].jpg Frieda Koehler (opiekunka) z Yvonne w wieku ok. 7 lat. |
|
Plik ściągnięto 3 raz(y) 262,08 KB |
[fot.10].jpg Rok 1936. Emil Neufeldt z Hedel Rudolf nad morzem Bałtyckim. |
|
Plik ściągnięto 8 raz(y) 388,79 KB |
[fot.11].jpg Rok 1936. Nad morzem Bałtyckim. Od lewej: Emil Neufeldt, Hedel Neufeldt i in. |
|
Plik ściągnięto 8 raz(y) 684,75 KB |
[fot.12].jpg Z prawej Emil Neufeldt i Marta Lowack. |
|
Plik ściągnięto 6 raz(y) 309,95 KB |
[fot.13].jpg Czerwiec 1938 r. Ślub Emila z Martą Lowack. Siedzą od lewej: Lene Rudolf, Marta Lowack, Emil Neufeldt, Hedel Rudolf. Stoją od lewej: małżeństwo Rotherów, Karl Rudolf, Alfons Rudolf. Jako pierwszy z prawej stoi Paul Schmidt. |
|
Plik ściągnięto 10 raz(y) 294,49 KB |
[fot.14].jpg Ok. 1938 r. Na ul. Krawieckiej, przy posesji Emila Neufeldta. Marta Lowacka (w kapeluszu), a po jej lewej stronie Yvonne. Budynek za głową Yvonne to dzis. dom przy ul. Długosza 4. |
|
Plik ściągnięto 17 raz(y) 312,78 KB |
[fot.15].jpg Rok 1939. Pierwsza komunia święta Yvonne. Siedzą od lewej: Emil Neufeldt, Frieda Koehler, Marta Lowack, Yvonne, ksiądz Fuhrmann. Nad Emilem stoi Lene Rudolf (patrzy w lewo), a przy naściennym obrazie stoi Hedel Rudolf. |
|
Plik ściągnięto 15 raz(y) 340,83 KB |
[fot.16].jpg Rok 1939. Pierwsza komunia św. Yvonne. Stoją od prawej: Emil Neufeldt, Marta Lowack. Yvonne stoi przy drzwiach, na samej górze. |
|
Plik ściągnięto 8 raz(y) 241,9 KB |
[fot.17].jpg Rok 1942. Ogród Emila przy ul. Krawieckiej . Stoją od prawej: Emil Neufeldt, Marta, Yvonne. W tle dom o dzis. adresie Krawiecka 31. |
|
Plik ściągnięto 16 raz(y) 407,89 KB |
[fot.18].jpg Ok. 1942 r. Emil Neufeldt i Marta Lowack na podwórzu ich domu przy ul. Krawieckiej. |
|
Plik ściągnięto 8 raz(y) 301,18 KB |
[fot.19].jpg Rok 1942. Podwórze domu Neufeldtów przy ul. Krawieckiej. Oglądanie nowego kurnika przy szopie. Od lewej: Yvonne, Marta Lowack, Ursula Schmidt (kuzynka Yvonne). |
|
Plik ściągnięto 10 raz(y) 425,2 KB |
[fot.20].jpg Podwórze domu Neufeldtów przy ul. Krawieckiej. Od lewej stoją: Yvonne, jej kuzynostwo (Schmidt'owie). Od lewej siedzą: Emil Neufeldt, Marta Lowack, małżeństwo Schmidtów. |
|
Plik ściągnięto 6 raz(y) 437,49 KB |
[fot.21].jpg Rok 1940. Warszawa. Pośrodku siedzi Emil Neufeldt. Druga od lewej - Marta Lowack. |
|
Plik ściągnięto 4 raz(y) 391,92 KB |
[fot.22].jpg Rok 1942. Od prawej: Emil Neufeldt, Marta Lowack, Karl Rudolf. |
|
Plik ściągnięto 12 raz(y) 412,24 KB |
[fot.23].jpg Przed wejściem do kościoła Mariahilf w Rochusie-Nysie. Yvonne (pośrodku) i jej kuzynostwo (Schmidt'owie). |
|
Plik ściągnięto 9 raz(y) 364,52 KB |
[fot.24].jpg Rok 1942. Od prawej: Yvonne, Marta Lowack i Grete Sabott (ciotka Yvonne) |
|
Plik ściągnięto 16 raz(y) 294,84 KB |
[fot.25].jpg Ok. 1942 r. Od lewej: Yvonne, Marta Lowack, Paul Schmidt (wujek Yvonne) i jego dzieci (kuzynostwo Yvonne). |
|
Plik ściągnięto 12 raz(y) 355,92 KB |
[fot.26].jpg Ok. 1942 r. Druga od lewej to Yvonne. Pierwszy z prawej to Paul Schmidt (wujek Yvonne), a pozostali to jego dzieci. |
|
Plik ściągnięto 14 raz(y) 321,59 KB |
[fot.27].jpg Rok 1943. Emil Neufeldt podczas swoich 70. urodzin z inżynierami zakładu Weigelwerk. |
|
Plik ściągnięto 11 raz(y) 372,02 KB |
[fot.28].jpg Zima przełomu lat 1944-45. Zdjęcie lotnicze zachodniego odcinka ul. Krawieckiej. |
|
Plik ściągnięto 13 raz(y) 359,07 KB |
|
_________________ Zapraszam do: Muzeum w Nysie // Neisser Kultur- und Heimatbund e.V. |
|
|
|
|
ralf
Administrator
Dołączył: 07 Lis 2017 Posty: 3085 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2023-12-08, 13:14
|
|
|
Za zgodą Trish, zamieszczam otrzymane od niej zdjęcia trzech pocztówek, które napisał Emil Neufeldt do swojej wnuczki Yvonne w latach 1938-1941, gdy przebywał na wyjazdach w:
- Berlin, dn. 15 stycznia 1938 r.
- Bad Harzburg, dn. 17 maja 1939 r.
- Posen, dn. 25 marca 1941 r.
BERLIN - 15 stycznia 1938 r.jpg
|
|
Plik ściągnięto 5 raz(y) 505,71 KB |
BAD HARZBURG - 17 maja 1939 r.jpg
|
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 508,08 KB |
POSEN - 25 marca 1941 r.jpg
|
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 586,48 KB |
|
_________________ Zapraszam do: Muzeum w Nysie // Neisser Kultur- und Heimatbund e.V. |
|
|
|
|
ralf
Administrator
Dołączył: 07 Lis 2017 Posty: 3085 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2024-05-06, 21:19 Małpa
|
|
|
ralf napisał/a: | Małżeństwo [Karl i Hedel] przeprowadziło się do Wrocławia. Oboje kochali zwierzęta i kupili tam roczny bilet wstępu do zoo. Głównym powodem, dla którego Karl kupił ten bilet, była pewna małpa żyjąca w tym zoo. Otóż, gdy Karl miał 12 lat, jego szwagier - Paul Gronde, odwiedził Kamerun w Afryce, który był niemiecką kolonią i przywiózł stamtąd do domu żywą małpę, którą podarował Karlowi. Tym samym Karl został właścicielem jedynej małpy w Nysie. Później zdecydowano, że małpa zostanie przekazana do wrocławskiego zoo, gdzie Karl będzie mógł ją odwiedzać. |
Niezwykłą przyjemność sprawiają chwile, kiedy dwie znane komuś historie, wypływające z różnych źródeł i pozornie w ogóle ze sobą niezwiązane, niespodziewanie łączą się w jedną, spójną całość. Parę dni temu miałem okazję czegoś takiego doświadczyć. Ale najpierw krótkie wprowadzenie, jakim jest rozwinięcie przytoczonego wyżej cytatu. Otóż Trish w swoim opracowaniu poświęconym Neufeldt’om, w temacie wspomnianej małpy napisała jeszcze, że (tłum.):
"Karl uwielbiał swoją małpę, zabierał ją na wycieczki w fortyfikacje na terenie Nysy. I gdziekolwiek się pojawił ze swym ulubieńcem, budził zainteresowanie każdego. Nikt bowiem wcześniej nie widział nikogo z małpą. Ale z czasem chów małpy zaczął być uciążliwy i powodować problemy, gdyż takie dzikie zwierzę z trudem przystosowywało się do uporządkowanego, cywilizowanego stylu życia. I choć Karlowi nadal się to podobało, jego rodzina zdecydowała, że przekaże małpę do wrocławskiego zoo, gdzie Karl będzie mógł do niej przychodzić, a ona prowadzić małpi tryb życia, nie ludzki. Kilka lat później, gdy małpa zdechła, została wypchana i przekazana Domowi Misyjnemu Św. Krzyża (Missionshaus Heiligkreuz) w Nysie, jako eksponat do tamtejszego zbioru egzotycznych zwierząt. Karl nawet w późniejszych latach odwiedzał Dom Misyjny, zabierając tam już swoje dzieci pod pretekstem zapewnienia im dobrej edukacji w temacie zwierząt. Ale w rzeczywistości chciał po prostu zobaczyć swojego afrykańskiego przyjaciela i podczas gdy jego dzieci przeglądały wystawę, on w milczeniu, a nawet z żalem, stał przed wypchaną małpką, wspominając."
A oto na co natrafiłem parę dni temu. Otóż w internetowym serwisie aukcyjnym Ebay.de ukazał się przedwojenny album poświęcony Szkole Wojennej w Nysie, w którym znajduje się ponad 100 zdjęć wykonanych w tym mieście w okresie około pierwszowojennym. Są na nich przede wszystkim żołnierze, ale wśród nich jest także … żywa małpa! Przedstawiono ją na kilku zdjęciach, w tym jednym, gdzie widać ją wyraźnie z bliska (zał.1). „Pozuje” także na specjalnej fotografii grupowej, wykonanej przed gmachem Szkoły, gdzie siedzi na nogach jedynego leżącego pośrodku żołnierza (KLIK). Czy jest to ta sama małpa, którą ofiarowano Karlowi? Czas wykonania fotografii odpowiada okresowi, w którym Karl miał otrzymać zwierzę, poza tym jego małpa miała być jedyną w całej Nysie. Zatem bardzo możliwe, że jest to właśnie ulubieniec Karla.
(zał.1) Małpa na terenie wojskowym w Nysie w okresie około pierwszowojennym. Zdjęcie z albumu poświęconego tej szkole, autorstwa nyskiego fotografa - Paula Laske.jpg
|
|
Plik ściągnięto 4 raz(y) 303,89 KB |
(zał.2) Małpa na terenie wojskowym w Nysie w okresie około pierwszowojennym. Zdjęcie z albumu poświęconego tej szkole, autorstwa nyskiego fotografa - Paula Laske.jpg
|
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 306,27 KB |
(zał.3) Małpa na terenie wojskowym w Nysie w okresie około pierwszowojennym. Zdjęcie z albumu poświęconego tej szkole, autorstwa nyskiego fotografa - Paula Laske.jpg
|
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 376,52 KB |
|
_________________ Zapraszam do: Muzeum w Nysie // Neisser Kultur- und Heimatbund e.V. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
phpBB by
przemo
Strona wygenerowana w 0,118 sekundy. Zapytań do SQL: 11
|