|
Forum Historii Nysy
Serwis społecznościowy poświęcony historii miasta Nysa
|
Ulica Tkacka |
Autor |
Wiadomość |
ralf
Administrator
Dołączył: 07 Lis 2017 Posty: 3085 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2019-08-29, 10:51 Ulica Tkacka
|
|
|
Zamieszczam opowiadanie autorstwa Anny Bernard pt. „Die Weberstrasse” („Ulica Tkacka”), które ukazało się w czasopiśmie „Neisser Heimatblatt” nr 274 z kwietnia 2014 r., wydawanym przez Nyskie Stowarzyszenie Regionalno-Kulturalne (Neisser Kultur- und Heimatbund e.V.) w Hildesheim w Niemczech. Tekst z języka niemieckiego przetłumaczyła Aleksandra Narewska.
Wysoki i masywny niczym potężny strażnik stoi kościół Jezuitów przed wejściem w ciasną uliczkę, jakby chciał ochronić domy ze ścianą szczytową i ukryć je przed światem zewnętrznym, ale kościół ten kradnie jej tylko godzinkę słońca dziennie, które wcale nie jest jej potrzebne. Gdy wieże kościelne z gołą głową patrzyły z góry to również mężczyźni szli trzymając w rękach swoje kapelusze , gdy rozbrzmiewało angielskie powitanie ("Ave Maria"). Wtedy mieszkali tu przeważnie tkacze i powroźnicy a kołatanie krosna było słychać z każdego domu. Poważani mistrzowie tkactwa trzymali czeladników i uczniów. To było wtedy gdy powstała piosenka: "Tkacze lnu mają czysty cech, szur, szur (dźwięki naśladujące odgłosy maszyny tkackiej)".
Ale stopniowo maszyna ta niszczyła złotą podłogę tkackiego rzemieślnika i śmieszne "gozida-gozada" stukało z domów coraz bardziej monotonnie. Piosenka ta coraz bardziej stawała się piosenką biedy. Krzesła tkackie stawały się rzadkością. Młodego pokolenia które przejęło by to rzemiosło nie było wcale i gromadka która szła za sztandarem tkaczy podczas procesji Bożego Ciała była coraz mniejsza. Stary typ tkacza z cienką oprawa brody przed uszami całkowicie wymarł.
Jeden dom nosił nazwę "Zielone drzewo". Mieszkali w nim przewodniczący zarządu cechu Tietze oraz mistrz Eiffel. Kobiety siedziały przy kołowrotku. „Zielone drzewo” zamieszkiwało wiele rodzin wielodzietnych. Ile szczęścia i cierpienia wydobywa się z jedynego takiego domu. Moje wspomnienia stąd są niewyczerpane i chciałabym opowiedzieć tylko kwadrans z życia dzieci przed domem. Starsze dzieci są w szkole, małe bawią się. Chłopcy biegają w kółko, dziewczynki opiekują się lalką. W domu obok mieszka introligator, który rzuca kolorowymi strzępkami papieru. Dwaj 5-latkowie siedzą przy tym. "Jak się nazywasz?" - pyta chłopca dziewczynka . "Karl Wärschtebesser. Moja mama mówi zawsze Karl Würschtelfresser (jadacz kiełbasy)". Dom obok należał do rodziny Klemenz. Schody prowadziły z zewnątrz do góry, we wszystkich oknach było pełno kwiatów, ponieważ słońce przychodziło wcześnie nad mur fabryki broni. Raz wyszła z tego domu jedna pani. Było to w niedzielę, kiedy to cały Rynek Solny był pełen Francuzów, którzy czekali na wejście do kościoła. Dmuchali sobie w dłonie i ruszali się z zimna. Wtedy ta pani skradła się do jednego z nich i dała mu szybko parę grubych rękawic.
Następnym domem była kuźnia. Stał tam mistrz Poppe ze swoimi czeladnikami przy kowadle i śmiesznie walił młotkiem tak że rozbrzmiewało to na całą ulicę. Dalej stał budynek "poprawnych stolarzy", który należał do ważnych miejsc solidnej pracy i pracowitości mieszkańców. Pewna część mistrzów stolarskich zauważyła swój postęp w połączeniu się w związek i rozpoznała znaki czasu – wydajność wspólnej pracy. W roku 1865 mistrzowie: Ressel, Derlich, Franz, Neugebauer, Hartelt und Mah połączyli się i kupili ziemię od małżeństwa: Bruno i Anna Hackenberg. Obok "Poprawnych stolarzy" stał wąski dom z piekarnią którego dzwonek dzwonił przeraźliwie. W oknie leżały ciastka drożdżowe w kształcie ślimaka i chałki z makiem. Było wtedy także pieczywo zwane "chłopskim/bykowym ciastem". Robiło się je z mąki jęczmiennej, było to coś pośredniego pomiędzy chlebem a bułka. Chętnie kupowali je żołnierze, którzy nazywali je "pończoszaną podeszwą" (było płaskie). W tym samym domu mieszkał mistrz krawiecki Roberto – bardzo sumienny i pilny mężczyzna. W pamięci pozostał mi przykład wielkiej siostrzano-braterskiej miłości. Jego obydwie miłe i ambitne córki wybrały zawód, uczyły się w centrum kształcenia zawodowego i założyły w ogrodzie miłe przedszkole. Same zrezygnowały ze wszystkich roszczeń życiowych aby umożliwić jedynemu bratu pójście na studia prawnicze. W karczmie "U górnika" często zatrzymywali się mali wędrowni właściciele straganów i odwiedzający jarmark. Tu widzieliśmy pierwszy teatr kukiełkowy. Właściciel domu nazywał się Knoll. Następne domy nie włączały się już do ulicy Tkackiej, należały do ulicy Józefa (Josephstrasse) albo do placu kościelnego (Kirchplatz). Po tej stronie na końcu był zegarmistrz. W domu narożnym naprzeciwko mieścił się sklep ze zbożem i likierami od Blühdorna. Następnie mistrz farbiarski Spriebilla i liczni właściciele dorożek. Bardzo znany był Marx Gräupner. Dokładnie naprzeciwko "Poprawnych" - jak to się kiedyś w skrócie mówiło - było kolejne miejsce solidnej pracy - warsztat szlifierza mistrza Tobiasa. Niski, ciemnowłosy mężczyzna , który dobrotliwie patrzył spod swoich dużych okularów. Potem stał Wysoki Mur, który został wzniesiony jeszcze przez Jezuitów i który później tajemniczo ukrywał ciche podwórze fabryki broni. Powierzchowny odwiedzający będzie postrzegał ta ulicę jako nudną i bez znaczenia, ale malarz Rudolf Kraft w Wałbrzychu (Waldenburg) narysował ten róg ulicy jako "Malowniczą Nysę" i uwiecznił ją w serii widokówek.
Przedwojenne zdjęcie ulicy Tkackiej.jpg
|
|
Plik ściągnięto 28 raz(y) 1,51 MB |
|
_________________ Zapraszam do: Muzeum w Nysie // Neisser Kultur- und Heimatbund e.V. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
phpBB by
przemo
Strona wygenerowana w 0,128 sekundy. Zapytań do SQL: 11
|